-
Napisy zrobione przez: Basztan
Strona: kreskowkasubs.blogspot.com
-
"GIR oszalał i w ogóle"
-
Cześć, krowo!
-
GIR, chodź no tu!
-
Pa, krowo!
-
Nie baw się z krowo-stworami, GIR!
-
Robimy tu poważną pracę!
-
Zamieńmy się.
-
Ty obsłużysz wyciągarkę, a ja
napełnię krowy ludzkim ściekiem.
-
Krówki to moje koleżanki.
-
Nie lubię cię.
-
Steruj, GIR.
-
Jak tylko skażę ludzkie żarcie ściekiem,
będą przygotowani na mój podbój.
-
Wkrótce imię "Najeźdźca
Zim" będzie synonimem na fetor!
-
GIR, sprowadź krowę.
-
Tak jest!
-
Lubię fetor!
-
Czasami się boję, że dowiem
się, co siedzi ci tam w główce.
-
Tańcz z nami, GIR!
-
Tańcz z nami w nieskończoność!
-
GIR, co ty wyprawiasz?!
-
Parówki! Parówki!
-
Bawię się nimi!
-
Przestań! Zepsujesz genialną przykrywkę!
-
To czasz byśmy zrobili coś z
twoimi usterkami w zachowaniu, GIR.
-
Gofry!
-
Zamknę cię w trybie służby z
tym modulatorem zachowania.
-
Co?
-
Służba.
-
Będziesz dużo boleć, ufoku!
-
GIR, atakuj!
-
Tak, panie!
-
"Cel: Chłopiec z wielkim łbem. Zniszczyć!"
-
"Namierzono cel"
-
"Cel: Puszka Poopa"
-
Dość już z rozpraszaniem się, GIR.
-
Atakuj, ludzia.
-
Tym razem na groźnie wysokich ustawieniach.
-
Tak, panie!
-
Atakuj!
-
Tak, panie!
-
"Cel: Hologram Chłopca z wielkim łbem"
-
"Nie groźny"
-
Panie, cel to hologram i
nie zagraża on naszej misji.
-
A jaką mamy misję, GIR.
-
Wmieszać się w tubylcze
życie zbadać ich słabości
-
i przygotować świat na
nadchodzące szaleństwo.
-
- Jej.
- Tak!
-
Tak! Tak!
-
Z tobą w pełni funkcjonalności
i ze mną u boku
-
będziemy władali tym światem,
szybciej niż bez ciebie u mego boku.
-
I nie w pełni...
-
Dobra, wynośmy się.
-
Jesteś teraz złym pachołkiem, na
którego z pewnością zasłużyłem, GIR.
-
Prawą ręką wartą mnie.
-
Jestem Zim!
-
Teraz zbadaj ten dźwięk, za pomocą
swojego nowego oprogramowania.
-
Panie, to tylko syrena policyjna-
-
Rób, co ci każę!
-
Tak, panie!
-
Otwieram drzwi! Biegnę! Biegnę!
-
GIR, co żeś narobił?
-
To nie jest pozyskiwanie informacji!
-
Oszalałeś?!
-
Przygotowałem przeciwnika, na test mięsa.
-
Czcij mnie! Czcij mnie!
-
Moje kości, wbijają mi się w szyję.
-
Kosmici?
-
Super. Teraz muszę mu wymazać pamięć,
by zapomniał wszystko, co tu zobaczył!
-
Ten przeszczep wspomnień potrwa wieki.
-
Miałem spędzić to popołudnie na badaniu
rdzenia radości w mózgu tego dzieciaka.
-
Tak się cieszę cały czas!
-
Jest super!
-
Proszę! Mam dom i
dzieci, i zwierzęta, i klozet.
-
Klozeto dzieci.
-
Bądź cicho, ty ludziu.
-
Z całym szacunkiem, musisz
wiedzieć, że kod jednostki SIR,
-
aktywuje wolną wolę w
wypadku gdy misja jest zagrożona.
-
A ten policjant był zagrożeniem.
-
Śmiesz mi mówić coś, co już wiem?!
-
Wiedział to pan?
-
No pewnie, że-
-
Masz głupie nogi!
-
Zim. Człowiek.
-
Idź na górę i... monitoruj
nadawanie Ziemi,
-
aż wpadnę na jakiś
pomysł, co z tobą zrobić.
-
"Zim = rozkazywacz?"
Dobry GIR.
-
GIR!
-
Już idę...
-
panie.
-
Obserwuję. Obserwuję. Obserwuję.
-
Czy cierpisz na swędzenie jelit?
-
Tak.
-
Telewizja jest głupia.
-
Mój pan nie wykorzystuje mnie poprawnie.
-
Pokażę panu jak zbiera się
informacje.
-
Centrum informacji.
-
Wspaniale.
-
Skan siatkówki.
-
Odrzucono!
-
Przykro mi. Ma pan dwa dyski po terminie.
Będę musiała skonfiskować panu siatkówki.
-
Ja wymagam dostępu
do całej wiedzy ludzkiej!
-
To będzie w
materiałach źródłowych.
-
Nie do przyjęcia, dronie biblioteczny!
-
Moje macki!
-
Gdzie podziały się moje macki?
-
Nie bój się, oficerze. Jesteś
w brudnym, ziemskim szpitalu.
-
Twoje uczucia są zrozumiałe.
-
W twojej głowie jest mózg kalmara.
-
Jednostka dwanaście,
odbiór. Jednostka dwanaście.
-
Coś jest nie tak.
-
Mój tusz.
-
Czemu już nie mogę strzelać tuszem?
-
Jaki kalmar nie strzela tuszem?
-
Kalmar!
-
Sytuacja w bibliotece publicznej.
-
Latające dziecko z metalu wysysa
mózgi obywatelom. Odbiór natychmiast.
-
To GIR.
-
Muszę go zatrzymać,
zanim wszystko zrujnuje.
-
Ten koszmarny robocik!
-
Błagam, zabierz mnie do morza.
-
Spokojnie, ludzie. Policja...
-
Wiedza mnie wypełnia. To świetnie.
-
GIR, za dużo wysysania ludzi na dziś.
-
Kanister danych nie jest jeszcze pełny.
-
Rozkazuję ci się stąd wynosić,
zanim zostaniemy nakryci...
-
bardziej.
-
Hej! Przestań!
-
Nie jesteś żadnym dowódcą.
-
Tylko zagrożeniem dla misji.
-
Twoje metody to głupota!
-
Twój progres to też głupota!
-
Twoja inteligencja też!
-
Na potrzebę misji trzeba cię zniszczyć!
-
Jak śmiesz mówić do swojego pana takim-?!
-
Kalmarze, pomóż mi!
-
Tusz mi nie działa!
-
Jedyne co wychodzi to...
-
Nie chcesz wiedzieć, co wychodzi.
-
GIR, posłuchaj mnie.
-
Musimy się stąd wynieść.
-
Trzeba cię naprawić.
-
Głupota to jest wróg. Zim to wróg.
-
Czekajcie!
-
Nie zostawiajcie mnie na lądzie!
-
GIR! GIR, czy to ty?
-
Cel znaleziony. Wyeliminować bęcwała.
-
Rentgen poprawiony.
-
Niech was, przekąski!
-
Niech was!
-
To dla dobra misji.
-
GIR, służyłeś mi kiedyś. Pamiętasz?
-
Tak. Nie było fajnie.
-
Hej! Tutaj!
-
Widok zakłócony!
-
Nic nie widzę!
-
Mój tusz!
-
Udało mi się.
-
Cześć, podłogo.
-
Zrób mi kanapkę.
-
To już lepiej!
-
Chyba.
-
Kanapkę!
-
Kanapkę!
-
Chciałbym wam podziękować.
To był kawał dobrej przygody.
-
Wypadek, walka w bibliotece.
-
No i walka na kosmiczny
metal, w drodze na tę plażę.
-
Tak, tak. Bardzo miło. Teraz idź do
oceanu, gdzie nikomu o tym nie powiesz.
-
Wracam do domu!
-
Pa, pa!
-
Pa, pa!
-
Pa, pa!
-
Pa, pa! Pa, pa!
-
Zostanie pożarty przez rekiny.
-
"Świetne życie Diba"
-
Przepyszne!
Przepyszne!
-
Jestem zwykły!
-
Jakim cudem wciąż tylko ja
załapałem, że Zim to kosmita?
-
No, weźcie!
-
Weźcie!
-
Weźcie!
-
Dlaczego Bóg dał ci głowę?
-
Gaz, chcę, byś to zobaczyła.
-
Dzisiaj wszystko się zmieni.
-
Dzisiaj coś z tym zrobię.
-
Skończę z siedzeniem
i patrzeniem, jak Zimowi
-
uchodzi na sucho...
sucho... z tym, co robi.
-
W sensie...
-
"tym, co robi"?
-
Co jest z tobą?
-
Wiesz, o co mi chodzi.
-
Po prostu... muszę coś z tym zrobić.
-
Coś nowego i wkrótce!
-
Teraz!
-
Co?
-
Kto?
-
To... było fatalne.
-
Kto to zrobił?!
-
Kto śmie karcić moją,
zwykłą, ludzką głowę tą...
-
krową wieprzową?!
-
Ale to jest babeczka!
-
Zamilcz!
-
Czymkolwiek to jest, znajdę
potwora, który to rzucił.
-
Znajdę cię!
-
Śpij spokojnie.
-
Bo to ostatni spokojny sen,
jaki kiedykolwiek doświadczysz!
-
Ale teraz nie śpimy!
-
Wow.
-
W zasadzie to było całkiem śmieszne.
-
Dziękuję, panie prezydencie.
-
Co?!
-
Co się dzieje?
-
Kto? Co? Czym jesteś?
-
I czemu zmieniłeś się w wielkie buty.
-
Jesteśmy istotami czystej energii.
-
A takiej formie twój ludzki
mózg może nas zrozumieć.
-
Ale, wyglądaliście jak kosmici,
zanim zamieniliście się w buty.
-
Tak.
-
Ale nie mógłbyś tego pojąć.
-
Wcale, że nie.
-
Och, zapomnij o tym.
-
Dib... Dib... jakkolwiek masz na nazwisko.
-
To ja.
-
Jesteśmy Meekrob i
mamy wspólnego wroga, Dib
-
Irkeńskie imperium.
-
Zajmujemy się walką z
nimi na naszej planecie.
-
Ale mamy dla ciebie prezent, który
może pomóc w twojej walce z nimi.
-
To boli!
-
Tak. Masz teraz moc chronienia
Ziemi jak nigdy wcześniej.
-
Czemu wybraliście mnie?
-
Jesteś tego najbardziej wart,
Dib.
-
I nikt inny nie ma łba tak
dużego, by władać taką mocą.
-
Teraz odpocznij.
-
Sen?
-
Czy to był sen?
-
Czuję się... dziwnie.
-
Cóż za wspaniały ranek, czyż nie?
-
Nie, serio.
-
Coś jest... inaczej.
-
To nie był sen.
-
Naprawdę zostałem wybrany.
-
Synu, wyglądasz jakbyś
był w dobrym nastroju.
-
Zapewne końcu przejrzałeś na oczy
na temat prawdziwej nauki.
-
Nie, tato.
-
Kosmo-buty przyleciały do
mojego pokoju i dały mi jakiś dar.
-
Wiem, jak to brzmi, ale to prawda.
-
Ci kosmici to tylko urojenia.
-
Ale twoje DNA ewoluowało
ponad te przeciętnego śmiertelnika.
-
To chyba przepraszam, że byłam
cały czas niemiła, wobec ciebie.
-
To jest... To jest niesamowite!
-
Powinienem...
-
Sprawdzę czy jakkolwiek może
mi to poradzić sobie z Zimem.
-
Wkradnę się do jego bazy!
-
Hej. Mówię do siebie
na głos w dziwny sposób.
-
No cóż.
-
Jestem Dib!
-
O, rany! To było super!
-
Pora na poważne notatki.
-
Nie! Mam dość czekania i patrzenia!
-
Powinienem podjąć akcję!
-
I znowu mówię na głos! Dziwne!
-
Idę tam!
-
Dib, Dib, Dib, Dib!
-
Mam ci parę rzeczy do powiedzenia, Zim.
-
I to wszystko, co
chciałem o tym powiedzieć.
-
Okej.
-
Nie mogę się z tym kłócić, Dib.
-
Wygrałeś!
-
Oddaję się władzom Ziemi.
-
Miło się z tobą pracowało, GIR.
-
Teraz dokonaj autodestrukcji.
-
Nareszcie!
-
To uczucie! Ta moc!
-
Wcale nie odchodzi!
-
Wszystko naprawdę się dla mnie zmieni!
-
W końcu!
-
Otworzyłeś światu oczy,
na istnienie kosmitów, Dib.
-
Co teraz?
-
Wciąż jest mnóstwo
nierozwiązanych tajemnic.
-
Myślę, że... No wiecie...
Spróbuję je rozwikłać.
-
Panie i panowie...
-
duchy!
-
- Hej.
- Jak się macie?
-
Witam.
Cześć.
-
Dib rządzi!
-
Kocham cię, Dib.
-
I na dowód, że potwór
znad jeziora istnieje...
-
służby dały mi pozwolenie,
na wylanie jeziora.
-
Co ci jeszcze zostało, do odkrycia, Dib?
-
Dib!
-
Minęły lata, Zim.
-
Dwadzieścia twoich lat, gwoli ścisłości.
-
Dwadzieścia lat tego poniżenia.
-
Jedyny powód, dla którego nie
uciekłem to fakt, że mnie to bawi.
-
Co cię niby bawi?
-
A, tak. Inwazja.
-
Nie pytałem o inwazję.
-
O! Serio?
-
Cóż, a powinieneś.
-
Cóż... Przybędzie tu!
-
Armada tu przybędzie,
a ty nic z tym nie zrobisz!
-
Zobaczymy, Zim. Zobaczymy.
-
By lepiej przestudiować
nadchodzącą groźbę kosmitów.
-
Jestem dumny, otwierając
instytut badań paranormalnych Diba.
-
Łamane na szkoua paranormalnej tolerancji.
-
Łamane na muzeum.
Łamane na bar z przekąskami.
-
Sir!
-
Nadchodzą!
-
Masyw! Statek główny armady!
-
Kapsuły boczne są pełne przekąsek!
-
To ich słaby punkt!
-
Alfa, wy sprowadzicie tu Masywa!
-
Ale, Dib. Sir...
-
Kto poprowadzi eskapadę alfa?
-
Nasze przekąski!
-
To koniec!
-
Odwrót!
-
I tak zdobyłem nagrodę dla
najlepszej osoby na Ziemi.
-
Żył pan pełnią życie, co nie panie Dib.
-
Tak, Alan. To było wszystko,
na co mogłem liczyć.
-
I więcej. Nawet dosiadłem łosia.
-
A kto by zapomniał ten dzień?
-
Dziękujemy, że podzieliłeś
się z nami swoim życiem...
-
i pozwolić rasie ludzkiej przetrwać.
-
O tak. Nie ma za co.
-
Jeśli mogę. Jest jeszcze
jedno pytanie, które
-
zaspokoiłoby ciekawość
wielu pana fanów.
-
Czy rzuciłeś babeczką w Zima?
-
Wow!
-
To spora podróż w czasie.
-
Szczerze mówiąc, to tak.
-
Aha!
-
Wiedziałem!
-
Wiedziałem, że to ty!
-
Co?
-
Nie ma kosmo-butów?
-
Wynocha.
-
O! Jeszcze jedno.
-
Śmierdzisz, Zim.
-
Napisy zrobione przez: Basztan
-
Tak się cieszę