-
Napisy zrobione przez: Basztan
Strona: kreskowkasubs.blogspot.com
-
"Udowodniony!"
-
I to właśnie są okropieństwa wojny.
-
Spustoszenie głodu.
-
Zdjęcia z moich narodzin.
-
Ale nie sądzę, byście pojęli,
co czeka was w dorosłym życiu.
-
By lepiej was przygotować na nieuchronne
okropieństwa budujące osobowość,
-
zagramy teraz w zbijakoballa!
-
To frajda!
-
Czyli człowiek kontra kosmita.
-
To ironia, że zmierzam się z moim wrogiem
w tej głupiej grze, dla barbarzyńców.
-
Niech to będzie nasze pole walki.
-
Rozmiar jego łba dorównuję hipopotamom.
-
Nieee!
-
Wow! Ale ma oko!
-
To jest oko najeźdźcy z kosmosu.
-
Łże! Łże!
-
Słyszałeś kiedyś o zapaleniu spojówek.
-
To zwyczajna, ludzka przypadłość.
-
Tia. Pinky też to teraz ma.
-
Ta. Zim to poprostu chory brzydal.
-
To żadne zapalenie!
-
A zielona skóra?
-
Czerwone rzeczy!
-
Na początku twoje darcie się
było zabawne. Teraz przeraża.
-
Idź do gabinetu pedagoga!
-
Tak, jestem zwykły.
-
Taki zwykły i brzydki jestem!
-
Cześć, jestem pan Dwicky, nowy pedagog.
-
Co się stało ze starym?
-
Coś... strasznego.
-
Pomóż mi...
-
Chcesz mi powiedzieć, co jest nie tak?
-
Nic.
-
Te pliki mówią co innego.
-
To nic nie znaczy. Nikt mi nie wierzy.
-
Ziemię najeżdża kosmita.
Chodzi do tej szkouy i
-
moi własni ludzie mu pomagają,
jakby nigdy nic.
-
Możesz się śmiać. Jestem
szalony i pełen kłamstw.
-
W zasadzie, od zawsze wierzyłem w kosmitów.
-
Ale nigdy nie znalazłem dowodu,
więc zrobiłem co najlepsze.
-
Pracuję z dziećmi ze szkou publicznych.
-
One też są straszne.
-
Mam dowód.
-
To jest statek kosmitów, który przejąłem.
-
A to jest robo-pies Zima wynoszący śmieci.
-
Raz w tygodniu próbuję
się tak do niego przedostać.
-
Zwykle znajduję przypalone
gryzonie i mokre gumowe świnie, ale-
-
Więc pies wynosi śmieci?
-
Jak może to niby unieść z
tymi swoimi szorstkimi łapkami.
-
No wiem! I nikt nie
widzi w tym nic dziwnego.
-
Albo to, że Zim nie ma uszu.
-
Albo, że nie sądzi, że
kucyki wiedzą, co myślimy.
-
Wow! Spokojnie.
-
Ja ci wierzę, Dib.
-
Pan...
-
P... Pan... Pan mi wierzy?
-
Chwila moment.
-
Uciekł pan z jakiegoś eksperymentu,
w którym oberwał pan drzwiami auta?
-
Blisko. Ale nie.
-
Naprawdę ci wierzę.
-
A nawet chcę ci pomóc!
-
W zespole?
-
Serio?
-
Dwóch wierzących przeciw światu i Zimowi?!
-
Jeśli mówi pan serio,
spotkajmy się po szkole.
-
Masz to jak w banku, partnerze!
-
"Partnerze".
-
Dwicky, naprawdę wierzysz w kosmitów?
-
Już nie.
-
Cała dziecięca magia została
wyrwana z mojego serca,
-
w dniu, w którym noga mi utknęła w schodach
ruchomych i kosmici nie przyszli mi pomóc.
-
Nie, udobrucham Diba dopóki nie
wyjawi mi prawdziwego problemu.
-
Ta psycho-techniczna gadka!
-
Dokładnie tak.
-
Zjednoczyliśmy się w samą
porę. Mam plan jak zmusić Zima
-
do przyznania się do bycia
kosmitą przed całym światem.
-
Hej! To brzmi jak zabawa.
-
Co to?
-
Schemat nadajnika
identyfikującego kosmitów.
-
Zwędziłem go z komputera Zima.
-
Można tym wysyłać wiadomości
poprzez zakodowane podpisy ras kosmitów.
-
Gdyby to działało, moglibyśmy podszyć się
pod kosmitów i wysłać transmisję do Zima
-
zastawiając mu pułapkę.
-
Dokładnie!
-
Możemy go nagrać bez jego przebrania.
-
Zamierzałem go zwyzywać w językach
kosmitów, ale twój plan też jest spoko.
-
Czy teraz rozumiesz
mój najnowszy i
-
najgenialniejszy plan
podboju Ziemi, GIR?
-
Muszę zjeść tę rybkę.
-
Nie, GIR.
-
Ta ryba to część planu?
-
Czy to ty, irkenie Zimie?
-
Tak. Jestem Zim!
-
A wy to kto?
-
Jesteśmy Digzum i Komodor
Sload z planety Plookesia.
-
Mieliśmy twarde lądowanie
na tej strasznej planecie,
-
a wy macie materiały, których
możemy użyć do naprawy.
-
Podajcie mi powód, czemu miałbym wam pomóc.
-
Wymiana. W podziękowaniu
za naprawę damy ci superbronie.
-
Będziemy ci wdzięczni, palancie.
-
Superbroni nigdy za wiele.
-
Może tego nie wiecie, ale próbuję
wyzbyć się życia z tej planety.
-
Świetnie! Spotkajmy się w lesie za godzinę.
-
I nie noś przebrania. Dla
pewności, że nie jesteś człowiekiem.
-
W lesie, co?
-
Mgliście, ale spoko.
-
Ale niech te bronie będą super!
-
Będą super.
-
Będą tak super, że pożałujesz dnia,
w którym zadarłeś z planetą Ziemią!
-
Całkiem sympatyczny koleś.
-
Ale to będzie świetne!
-
Dzisiaj obnażymy Zima
jako złą bestię, jaką jest!
-
Okej. Nie sądzę, że Zim się tu zjawi, Dib.
-
Może zakończymy tę zabawę i podasz
mi prawdziwy powód swoich frustracji.
-
Zabawę? To żadna zabawa! To jest-
-
Nie wierzy mi pan!
-
Pan...
-
Myślałem, że jest pan inny.
-
Słuchaj. Wiem, że myślisz, że skłamałem.
-
I to prawda. Ale próbowałem ci tylko pomóc.
-
No po prostu świetnie!
-
Ty zmarnowałeś mi czas, a Ziemia
jest o krok bliżej do bycia podbitą!
-
I to jest właśnie mój problem.
-
Wydaje mi się, że rasa
ludzka chce zostać zniszczona!
-
Hej, może pogadamy o tym w moim gabinecie?
-
Już jest!
-
Kto? Co?
-
Kos... mita!
-
Prawdziwy?
-
Prawdziwy kosmita. Tak.
-
Miło widzieć, jak pan wraca
do żywych, panie Dwicky!
-
Masz, nagrywaj.
-
Zim!
-
W końcu się spotykamy.
-
Widzieliśmy się trzy godziny temu.
-
Co ty tu robisz, pleśniaku?
-
Wpadłeś w naszą pułapkę, Zim!
-
Nie ma żadnych plookesianów,
którzy mogliby dać ci bronie.
-
Co nie panie Dwicky?
-
- Dwicky, co?
- Cześć.
-
Dwóch przeciw całej armadzie.
Nie jestem zmartwiony.
-
Hej! Zobacz na to!
-
GIR, dosyć!
-
Dwóch zamieni się w miliony,
jak zobaczą to nagranie, Zim.
-
Wstawi-
-
Nie widzę tu żadnych plookesianów.
-
Ale przyrzekam...
-
Hej. A wy to kto?
-
Hej, jak ci leci?
-
Jestem Mooshy, a to Spoopty.
Jesteśmy plookesianami.
-
Usłyszeliśmy sygnał plookesianów
to tu przylecieliśmy to obczaić.
-
Bo to właśnie robimy.
-
Tak, ale to chyba nieporozumienie.
Przepraszamy, za zakłócenia.
-
Chwila! To ja wysłałem sygnał!
-
Miałem zwabić nim tego kosmitę.
-
Hej. To nie nasza sprawa.
-
Naprawdę jesteście kosmitami!
-
Co?
-
Oczywiście, że nie.
Dawaj tę kamerę.
-
No, dla nas.
-
To ty jesteś kosmitą.
-
To nigdy się nie zestarzeje!
-
No wiem. No wiem!
-
Spoopty, oszalałeś!
-
Dosyć!
-
Gdzie są moje bronie.
-
Jakie bronie?
-
Superbronie, które mi obiecaliście.
-
Rany, Zim. Nie rozumiesz?
-
Oni z tobą nie gadali. To była podpucha.
-
Gdzie one są?!
-
Nie mam pojęcia, o czym mówisz,
-
ale jeśli cię to uszczęśliwi, mamy
jakieś walające się superbronie.
-
Spoopty, daj koledze nasze superbronie.
-
Jest pan miły, szefie.
-
No, robię, co mogę.
-
Prawdziwy statek kosmitów!
-
Statek!
-
I latacie poprzez gwiazdy?!
-
I macie widok na cały wszechświat?!
-
No, latanie poprzez gwiazdy
byłoby całkiem głupie, koleś.
-
Ale, tak, ogólnie to latamy.
-
Chcesz się do nas dołączyć?
-
Wow! Czy chcę?!
-
Hej, dzięki.
-
Dwicky, a co z naszym zespołem?!
-
Biedny, mały Dib.
-
Bez wspólnika i bez dowodu.
-
Skąd w ogóle wiedziałeś, by tu przyjść?
-
Zim, ty kretynie!
-
Mówiłem, że to ja
zaplanowałem to spotkanie!
-
No, narka.
-
Chodź no, GIR.
-
"Wybory skazane na zgubę"
-
Wow! Szkoua! Wow! Szkoua! Wow! Szkoua!
-
Szkoua! Szkoua! Szkoua!
-
Wow! Wow! Wow!
-
Szkoua! Wow!
-
Szkoua!
-
Wow! Szkoua! Wow!
-
Szkoua! Wow! Szkoua!
-
Szkoua! Szkoua! Szkoua!
-
Wow! Wow! Wow!
-
Szkoua! Wow!
-
Szkoua!
-
A teraz słówko od przewodniczącej rady!
-
Czy nasza szkoua nie jest piękna!
-
Nasza wspaniałość jest
wspanialsza od wszystkich
-
innych wspaniałości
szkou razem wziętych.
-
I to ta wspaniałość czyni nas wspaniałymi!
-
Ale chciałabym powiedzieć jedną rzecz.
-
Może. Chodzi o łazienki... są brudne i-
-
Nie niepokójcie się.
-
Przewodnicząca rady
doświadczyła duchowej klęski.
-
Nowe wybory rozpoczną się natychmiastowo.
-
Ktoś chętny?
-
Ktokolwiek?
-
Ja! Ja!
-
Wybierz Zima!
-
Zim to ja!
-
Zim to ja!
-
Zim ma rządzić!
-
Wybierz Zima!
-
Zim! Ja!
-
Jestem Zim!
-
Zim. Analiza, kretyn.
-
Nadaje się.
-
Potrzebny drugi kandydat.
-
Ktoś chętny?
-
Ale Zim to popapraniec!
-
To nic dobrego!
-
Dib. Analiza, irytujący.
-
Ktoś jeszcze?
-
But.
-
Willy. Analiza, materiał na przywódcę.
-
Niech kandydaci przemówią.
-
A potem zamilkną.
-
A potem się wynoszę od was wszystkich.
-
Jako przewodniczący zapewnię, że
cała ludzkość będzie miała obcięte nogi!
-
No nie wiem.
-
I... zamienię je nogami ze szczerego złota!
-
Tak. I obdarzę was mocą
strzelania laserami z głowy.
-
Lubię złoto!
-
A ja moją głowę!
-
O nie!
-
Zim obieca im cokolwiek.
-
Kandydacie drugi, pośpiesz się.
-
Nie wytrzymuję długo na słońcu.
-
Mam nadzieję, się wam spodoba.
-
Willy to zaśliniony kretyn!
-
Jako jedyny obrońca Ziemi,
-
muszę coś z tym zrobić.
-
Szkoda, że Willy nie jest moim bratem.
-
Przepraszam.
-
Ale jeśli nie stawisz czoła problemom,
to Zim wygra i wypleni całe życie ludzkie!
-
Jak się tu dostałeś?!
-
Jesteś leprechaunem?
-
Oferuję swoje usługi jako menażer kampanii.
-
Będziemy zespołem.
-
Ja, jako mózg całej akcji i ty, jako...
-
Willy.
-
Chcesz moje złoto!
-
To znaczy "tak"?
-
Dobrze. Pogadajmy o twoim programie.
-
Po pierwsze: obiecujesz ostrzec
wyborców przed kosmitami. Po drugie:
-
Willy?
-
Popularność kandydatów będzie monitorowana
poprzez skan mózgów publiczności.
-
Upadek w popularności
doprowadzi do bolesnego porażenia.
-
Debata teraz! Lub cierpcie!
-
Obywatele, wszyscy mnie tu
znacie i wiecie, w co wierzę.
-
Ale dopiero teraz mogę
wyjawić, że jeśli wybrany
-
upewnię się, że każdy uczeń
dostanie zombie jamnika na zawołanie.
-
Co na to mój przeciwnik?
-
Koniec czasu.
-
Już!
-
Teraz będzie niezręcznie
cicha część debaty.
-
"Głosuj na Zima"
-
Nie idzie nam dobrze.
-
Willy, powtarzaj ślepo
wszystko, co ci powiem.
-
Dib, co ci mówiłam o wpychaniu
rzeczy do uszu uczniów.
-
Kandydat dwa, zacznij kłapać.
-
Jeśli wybrany to...
-
Wybacz. Głośność.
-
Mutowany fałdak unika problemów.
-
A co on chce zrobić z
wielkim rozmiarem łba Diba?
-
Jeśli mnie wybierzecie, to usunę łeb Diba
-
i wypełnię go orzeszkami.
-
Orzeszki!
-
Twoja obietnica jest niedorzeczna.
-
A co ona ma do prawdziwych problemów.
-
Gdy wybrany...
-
to obiecuję polepszyć
koszmarne warunki naszej szkouy,
-
a na lunch będzie faktyczne jedzenie.
-
Jedzenie! Jedzenie! Tak!
-
No i Dib w końcu zostanie
doceniony za geniusz, który ma.
-
To znaczy. Rozdam wszystkim...
-
Rozdam wszystkim oczy
strzelające laserem i buty niewidki.
-
Tak! Willy!
-
Willy! Tak!
-
I będziemy tańczyć cały dzień! I nie
będzie już szkouy. I... i... i takie tam.
-
Nie powiedziałem tego!
-
Willy, przestań.
-
I będziecie się ze mną kumplować!
-
I będzie można iść do domu!
-
I nie będzie już nauki!
-
Szaleństwo!
-
To...
-
Ty...
-
Jestem Zim!
-
Zagłosuj na Zima albo cię zniszczę.
-
Zagłosuj na Zima albo cię zniszczę.
-
Pani Bitters, Zim Grozi wyborcom!
Jest zdyskwalifikowany, tak?!
-
Ten dzieciak się drze jak nietoperz.
-
Głosowanie zakończone. Opróżnić urnę.
-
Obliczanie.
-
Zwycięzcą jest...
-
Zim!
-
Moje królestwo zguby zaczyna się teraz!
-
Chwalmy Zima! Chwalmy Zima!
Chwalmy Zima! Chwalmy Zima!
-
Zwycięzcą jest...
-
Willy!
-
Zgłoś się do komnaty
dyrektora natychmiastowo!
-
Tak!
-
Nie! Zdrada! Kłamstwa!
-
Zim!
-
Zim, przegrał? Niemożliwe!
-
To wszystko twoja wina, Dib.
-
I musisz zapłacić!
-
Pogódź się, Zim. Pokonałem cię.
-
A jako menażer kampanii
Willy'ego, wygrana będzie słodka.
-
Kandydat dwa...
-
nie zawiedziesz nas
jak twoja poprzedniczka.
-
Będziesz posłuszny.
-
Nie będziesz nic mówił
o brudnych łazienkach.
-
No, są trochę brudne.
-
Zamilcz!
-
Teraz, Willy, jako przewodniczący
rady wypełnij swoje przeznaczenie!
-
Okej.
-
Strzałka. Witam was uczniowie.
Czyż szkoua nie jest cudowna?
-
Superaśnie i fajowo!
-
Nasza szkoua jest wspaniała.
-
I ta wspaniałość czyni nas wspaniałymi.
I mamy najlepsze łazienki pod Słońcem!
-
Śmierdziaku, z twojego
wzroku dostrzegam, że nie
-
miałeś w planach skazać
mnie na ten koszmarny los.
-
I dlatego to śmieszne.
-
Dzięki ludziu, za pomoc Zimowi!
-
Nagrodź dzieciaka, GIR.
-
Orzeszki!
-
Nie znoszę cię.
-
Napisy zrobione przez: Basztan
Strona: kreskowkasubs.blogspot.com
-
Orzeszki!