-
Napisy zrobione przez: Basztan
Strona: kreskowkasubs.blogspot.com
-
"Dzień z rodzicami"
-
"Wielki wybuch"
-
A ty, Mary, tam, gdzie jest twoja głowa...
-
przed wielkim wybuchem nie było niczego!
-
A na dworze, tam, gdzie jest
ta wiewiórka, nie było niczego!
-
A pod krzesłami, niczego!
-
A za tym drzewem, gdzie
jest ten pies, niczego.
-
Nie zapominajcie, że
dzisiaj jest dzień z rodzicami.
-
Od każdego się wymaga
zaciągnąć rodziców na stołówkę.
-
Nie godziłem się na uczestniczenie
w tym dniu z rodzicami.
-
Właśnie, że tak.
-
Nie! Kłamiesz, łżesz!
-
Zim, czy sprowadzisz swoich
rodziców, na dzień z rodzicami?
-
Ta, spoko.
-
Czemu pani to nagrała?
-
Dlaczego stawiasz taki opór, o coś
tak prostego, jak dzień z rodzicami, Zim?
-
Założę się, że nawet
nie wie, czym są rodzice.
-
Oczywiście, że wiem.
-
Witaj w życiu, Irkeńczycy.
Gotowy do służby?
-
Kocham cię, wielkie,
nieczułe, ramie robota.
-
Będziesz tu dzisiaj, Zim.
-
Ty z rodzicami.
-
Tak, do zobaczenia, z
twoimi rodzicami, Zim.
-
Tak, zaciągnę tu swoich rodziców.
-
I będą oni najlepszymi,
najrodzicowszymi rodzicami na świecie.
-
Witaj w domu, synku.
-
Czy zastałam panią domu?
-
To ja. Jestem panią domu. Umyj ząbki!
-
Sprzedaję make-up i
wiem, że znajdziecie coś-
-
Mówię, umyj ząbki!
-
Tak, do zobaczenia, z
twoimi rodzicami, Zim.
-
Swoją drogą, to jest dzień z rodzicami...
-
tylko, Zim zagłady rodziców.
-
Zim, zagłada.
-
Dzień zagłady Zima.
-
Uważaj na tego pieska.
-
Czekaj! Wracaj! Muszę twoich rzeczy!
-
Witaj w domu, Synku.
-
Chcesz obiadku, słońce.
-
I co ja teraz zrobię?!
-
Zostało tylko kilka godzin,
do tego czegoś z rodzicami.
-
Sztuczni rodzice nie
są gotowi na tę sprawę.
-
Mają zbyt ograniczoną funkcję interakcji.
-
No chyba...
-
GIR!
-
Tak, szefie.
-
GIR, musimy zaprogramować
rodziców, by nauczyli się ludzkiego
-
publicznego, zachowania, jeśli
mają być na dniu z rodzicami.
-
Tak, szefie. Robi się.
-
Niepowodzenie sprzedaży zniszczy towar.
-
Ty idioto!
-
Masz jakieś pomysły?
-
To mój ulubiony serial.
-
Zaraz, nie, to mój ulubiony serial.
-
Spójrz, to mój ulubiony serial.
-
Mój kręgosłup!
-
Aspiryna
-
Kocham ten serial.
-
Nie, GIR, Robo-rodzice muszą się
nauczyć rodzicielstwa, z tego programu.
-
Upewnij się, czy wszystko oglądają, GIR.
-
Od tego zależy nasza misja.
-
Naprawdę jesteśmy dumni, z naszego chłopca.
-
Naprawdę jesteśmy.
-
Czy dobijają cię plamy z trawy?
-
Lubię burrito, ale one mnie nie.
-
Biegunka
-
Kto ci robił włosy?
-
Wracamy teraz do filmu Igranie z Zagładą.
-
Kocham ten serial.
-
Gotowy, skarbie?
-
Tak.
-
No to, chodźmy.
-
Tak!
-
Naprawdę jesteśmy dumni, z ciebie, synku.
-
Naprawdę jesteśmy.
-
Kocham ten serial.
-
Hej, dzieci, to wasz tata.
-
Nie wiedziałem, że jest latającą głową.
-
Bo nie jest. Tata jest bardzo
zajęty i nie mógł być tu osobiście.
-
Transmituje na żywo ze swojego
laboratorium, po drugiej stronie miasta.
-
Mój tata też taki był, rozumiem was.
-
Miło profesora poznać.
-
Jestem pan Eliot.
-
Nauczyciel pana córki, Gaz.
-
Przepraszam, ale jestem teraz zajęty.
-
Testujemy coś bardzo niestabilnego.
-
Nie!
-
Wszystko źle wymieszałeś!
-
Zostańcie z nami
-
To moi rodzice. Kocham ich całym sercem.
-
Teraz muszę odejść!
-
Kiedy was uczyłam, mówiłam,
że jesteście do niczego.
-
I miałam rację.
-
Jesteście do niczego!
-
Witaj, Zim.
-
Dib.
-
Tato, chciałbym cię z
kimś zapoznać. Oto Zim.
-
No wiesz, kosmita.
-
A z jakiego kraju jest ten zielony?
-
Tak, tak bardzo ciekawe.
-
Więc, o co z tym chodzi?
-
Moja mama cięgle o mnie gada.
-
To bardzo żenujące.
-
Przynajmniej nie pokazuje zdjęć.
-
O! A te zdjęcia po prostu musisz zobaczyć.
-
Tu jest Billy, jak
płaczę, po tym, jak został
-
wyrzucony z klubu piłkarskiego,
za nadmierne płakanie.
-
Plamy z trawy są trudne do
sprania, z koszulek piłkarskich.
-
Sport to nie wszystko, na pewno znajdzie
się coś, w czym pani syn jest dobry.
-
Prawda.
-
Spróbujcie tych ciastek.
-
Żona je upiekła.
-
Dzięki, Ted.
-
O nie. Skarbie, czy to?
-
Tak.
-
To biegunka.
-
Na szczęście, mam na to sposób.
-
Kto ci robił włosy?
-
Moja głowa.
-
Mamo, sądzę, że powinniśmy iść już do domu.
-
Nie mów mi co robić, młody
człowieku. Idź do swojego pokoju!
-
Hej, czy twój tata czuje się dobrze?
-
Tak, wszystko jest świetnie.
-
Nie ma się czym przejmować.
Tata stracił rękę na wojnie.
-
To była mój ściskacz.
-
Zabrali mój ściskacz!
-
Dlaczego mój ściskacz?!
-
Przestań szturchać moją mamę.
-
Mamo, naprawdę mi się
śpieszy. Chodźmy, błagam.
-
Skarbie, jesteś zdenerwowany.
-
Tak! I chcę już iść.
-
Wiem, co cię może pocieszyć.
-
Spójrzcie wszyscy! Spójrzcie!
-
Nie widzisz, że ta kobieta
przeżywa traumę po szturchaniu?!
-
Mamo, Tato, chyba złamałem kręgosłup!
-
Mój kręgosłup.
-
O, skarbie, chyba czas pójść do domu.
-
Niech zgadnę, nikt tego nie widział.
-
Hej! Ten dzieciak śmieci podłogę.
-
"Spacer zagłady"
-
Biegam se! Biegam se!
-
Jestem goły!
-
GIR, siedź w miejscu!
-
Potrzebuję ciszy, by naprawić
twoją skrzynkę naprowadzającą!
-
Po co mi ona? Po co mi ona!?
-
Już.
-
Najlepszy irkeński system
naprowadzający i ja go opatentowałem.
-
Dzięki tej aktualizacji nie będzie
niczego, czego nie zlokalizujesz.
-
Koniec z sytuacjami bez wyjścia.
-
Pszczoły!
-
Dobrze, gdybyśmy mogli
popracować, nad twoim zachowaniem.
-
Ooo. Poje pszczółki.
-
Jesteś teraz wyposażony
w zaawansowane
-
umiejętności lokalizacji
geograficznej, GIR.
-
No w końcu.
-
Raport statusu umiejętności.
-
Sir, chip lokalizacji
jest zwarty i gotowy, Sir.
-
Sprawdźmy. Gdzie znajduje się szkoła?
-
Dobrze, GIR.
-
Teraz, coś trudniejszego.
-
Gdzie jest planeta Blorch?
-
Doskonale.
-
Teraz, gdzie jest nasza
planeta zamieszkania, Ziemia.
-
Wspaniale!
-
Okej, GIR, chyba czas na test w terenie.
-
Wyruszmy w miasto i
zgubmy się tak, jak się tylko da.
-
GIR, bez oszustw. Wpierw wyłącz swój chip.
-
Musimy iść teraz.
-
Chcę obejrzeć ten serial z małpą.
-
Ta małpa.
-
Jak tylko się zgubimy, ty użyjesz
chipa, by nas zaprowadzić do domu.
-
Teraz, załóż z powrotem swoje przebranie.
-
Dla siebie przygotowałem
nowe, nikczemniejsze przebranie.
-
Uważaj, GIR.
-
Na tej planecie jesteśmy otoczeni
przez zagrożenie i szaleństwo!
-
Lubię szaleństwo.
-
Szaleństwo!
-
No dobrze.
-
Chyba mam już dość tych okropnych,
śmierdzących ludziów, na dzisiaj.
-
Więc aktywuj chip naprowadzający
i pokaż nam drogę do domu.
-
Nie. Nie, GIR, nie Irk.
-
Chodzi mi o bazę na ziemi.
-
Tu.
-
Nasz dom, GIR.
-
W jakim kierunku jest nasz dom?
-
Tam.
-
Nie, zaraz.
-
Jest tam.
-
Jak możesz nie wiedzieć?!
-
Zaktualizowałem ci system naprowadzający.
-
Zostawiłem go w domu.
-
Że co zostawiłeś w domu?
-
Ten tamten dynks do naprowadzania.
-
Ty... Dlaczego to zrobiłeś?!
-
By zrobić miejsce na babeczkę.
-
Jak mogłeś do zrobić?!
-
Zostawiłeś nas bezsilnych,
na terenie przeciwnika!
-
Pełnym od ludzi!
-
Widzę, że rozumiesz swoją pomyłkę, GIR...
-
a mój gniew nie zbliży nas do domu.
-
Użyję moich wrodzonych umiejętności
surwiwalu najeźdźcy, by nas stąd wydostać.
-
Widzisz, GIR? Potężni Najwyżsi
mieli podstawy, by mi zaufać.
-
Już tęsknię, babeczko.
-
Wykorzystam te rupiecie, by zrobić kompas.
-
Wykorzystując pole
magnetyczne Ziemi, przeciw niej.
-
A teraz, bądź świadkiem mojego kompasu.
-
Ooo. Polubił mnie.
-
Najwyraźniej kompas to nie
najlepszy sposób, na tę okazję.
-
Dlaczego nie spytamy
ludzi od informacji, o pomoc?
-
Nie widzi mi się!
-
Nie jestem taki głupi,
by pytać ludzi, o pomoc!
-
Gadasz bzdury, GIR.
-
Sami se poradzimy.
-
"To może autobus?"
-
Wspaniale, GIR!
-
Użyjemy ich metody transportu,
by pokonać to obleśne miasto.
-
A wy to gdzie?!
-
Do domu.
-
A teraz do rzeczy, autobusiarzu!
-
Nigdzie nie pojedziecie, bez opłaty.
-
Opłaty?
-
To nie jest darmowa wycieczka, mały.
-
Musisz mieć pieniądze.
-
Mam ci niby zapłacić, by być
na tym śmietniku na kółkach?
-
Czy cię porobaczyło?
-
Dobra!
-
Na kij mi ten jeździk?
-
Wykorzystam moce
słoneczne, by znaleźć drogę.
-
Dziwak.
-
Pojedziemy na Słońcu, do domu?
-
Nie, GIR!
-
Wykorzystam ziemskie Słońce,
by sprawdzić, gdzie jest zachód.
-
Ziemskie Słońce zawsze jest na zachodzie.
-
Teraz, patrz i podziwiaj.
-
Chwila, moment.
-
Oślepłem!
-
Nie! Nie! Pomocy! Nie! Aa! Aa! Nie!
-
To Słońce to jakać pułapka!
-
Niewielkie komplikacje, GIR.
-
Za niedługo będziemy w domu.
-
Poczekam tylko, aż skóra
mi znów wyroście na gałach.
-
GIR! Wszystko widzę!
-
Wszystko widzę!
-
Teraz, pomyślmy, jak możemy się
wydostać, z tego brudnego zaułka.
-
Znajdź se prace, menelu!
-
No właśnie!
-
Jeżeli znajdziemy prace,
zarobimy pieniądze...
-
a z pieniędzmi pojedziemy autobusem.
-
Nie przegram z tobą, ty miasto!
-
Nie zrobisz głupa z tego
irkeńskiego najeźdźcy!
-
Zaraz zjem szczura.
-
Nareszcie jedziemy do domu!
-
Czuję prosiaczka.
-
Nie wytrzymam tu ani chwili dłużej!
-
Dziwak.
-
Co jest z wami nie tak?!
-
To miejsce wręcz domaga
się, by być zniszczone!
-
Lubię zniszczenie.
-
GIR! Mam pewien plan.
-
Implanty oczne to standardowa
procedura najeźdźcy.
-
Z góry tego budynku
moje niesamowite oczy...
-
zobaczą lokalizację naszej dzielnicy.
-
Idziemy!
-
Spoko.
-
Lody! No niech ktoś je
kupi! Lody, mam tu lody!
-
Oo! To on!
-
To ten koleś!
-
I wrócił po więcej!
-
Brać go!
-
Okej, dobra. Gdzie stąd mamy iść?
-
Tam!
-
To może być to!
-
Teraz, GIR, użyj swoich
rakiet, by dolecieć do domu.
-
Tak, sir!
-
Co się stało?!
-
Jak tak szybko skończyło ci się paliwo.
-
Bo je wylałem.
-
Wylałeś? Czemu?
-
By zrobić miejsce na tuńczyka.
-
No, dobrze.
-
Gdzie jedziemy?
-
Myślisz, że nie jestem gotowy. Lecz
się mylisz, ty bezczelny taksówkarzu.
-
Przygotowywałem się na ten
moment całe życie. I już zapłaciłem!
-
No wiesz, najeźdźcy uczą się na błędach.
-
Jakkolwiek rzadko występują.
-
Teraz, człowieku, zambierz mnie tam!
-
Tylko szybko! Bo jakbyś nie
zauważył, staram się dotrzeć do domu!
-
Napisy zrobione przez: Basztan
-
Mój kręgosłup!