-
Życie w społeczności z Nikki Silva
-
Witaj, nazywam się Nikki Silva. Jesteśmy w miejscu o nazwie "Silva", gdzie mieszkam z grupą trzech innych rodzin.
-
Kiedy nasze dzieci były w szkole średniej, nauczyły się pojęcia 'komuna'.
-
kiedy zaczynaliśmy, nie nazywaliśmy tego w ten sposób.
-
Byliśmy jedynie grupą ludzi, którzy starali się stworzyć dla siebie miejsce do życia.
-
Nikt z nas nie mógł sobie pozwolić na to by kupić ziemię samodzielnie.
-
W ten sposób znaleźliśmy się tutaj.
-
Na 4 hektarach była tu jedynie mała szopa, z widokiem na zatokę, bardzo piękne miejsce.
-
Na początku było nas dziewięć osób, kiedy wprowadziliśmy się do niewielkiego domku.
-
Każdy zagospodarował dla siebie jakiś mały kawałeczek przestrzeni.
-
Po doświadczeniu życia ze sobą tak blisko, wiedzieliśmy już jak nie chcemy żyć.
-
Kiedy zaczynaliśmy, około 30 lat temu, każdy z partnerów mógł zbudować określoną ilość metrów kwadratowych,
-
podjęliśmy kilka ważnych decyzji projektowo-estetycznych np. że fasady będą licowane drewnem sekwoi,
-
dachy pokryte będą blachą falistą o konkretnym kącie nachylenia.
-
Jednak w chwili, kiedy ludzie zajmą się wnętrzami - będą mogli robić co tylko chcą.
-
Kiedy już zbudowaliśmy małe domy i wszyscy mogli wyprowadzić się z tej ciasnej szopy w której żyliśmy.
-
Rozpoczęliśmy pracę nad budową dużego budynku wspólnego.
-
Mamy tutaj bardzo dużo materiałów z odzysku. Zbudowanie tego miejsca kosztowało bardzo niewiele,
-
około 258zł za m2 powierzchni (przyp. tłum)
-
Wiązary pochodzą ze starej zajazdni autobusów w Santa Cruize , która uległa spaleniu
-
mój mąż Charles, wracał któregoś dnia do domu z miasta i zauważył te 15 metrowe wiązary ułożone w stos.
-
To zdeterminowało rozmiary dużego budynku.
-
To jest przestrzeń wspólna. Mamy tutaj dużą profesjonalną kuchnię.
-
Chris, który jest złotą rączką, zbudował mnóstwo kuchni restauracyjnych w obszarze miasta.
-
był bardzo nakręcony na pomysł budowy u nas dużej, przemysłowej kuchni.
-
Domy prywatne wyposażone są w toalety ale nie posiadają prysznicy czy wanien.
-
tak więc mamy tutaj wspólną łaźnię kąpielową.
-
Granit pochodzi ze starego banku, podobnie luksfery są z odzysku.
-
Zależało nam na możliwości zrealizowania własnych fantazji,
-
myślę, że to miejsce świetnie to ilustruje,
-
kiedy spacerując widzisz ogród Joyence, pracownię Charlse'a,
-
rozrzucone architektoniczne przyrządy Chris'a (śmiech)
-
Nowy ogród warzywny. Ludzie mają te marzenia i tutaj mają możliwość ich realizacji.
-
To jest przestrzeń do gotowania na świeżym powietrzu.
-
Uprawiamy sporo warzyw.
-
Mamy tu piec do pizzy oraz ogrodowy kominek , który jest fantastyczny.
-
Przesiadujemy tutaj wieczorami, w dni wolne od pracy oraz w czasie spotkań okolicznościowych.
-
Najważniejszym czynnikiem, który spaja nas ze sobą to fakt,
-
że każdego wieczora spotykamy się na wspólnym posiłku.
-
Nie organizujemy specjalnych spotkań. NIgdy takich nie mieliśmy.
-
Jeśli jakieś się zdaża to zwykle się kłócimy. Dlatego ich nie mamy.
-
Mamy wspólny obiad. Czasami zdaża się, że kłócimy się przy obiedzie,
-
ale przynajmniej dzieje się to przy dobrym jedzeniu,
-
a następnego dnia znowu siedzi się z tymi samymi ludźmi, z którymi wczoraj miało się dyskusję.
-
Do tej pory działa to mniej więcej jak relacje w rodzinie. Zdecydowanie jest to dobre.
-
tłumaczenie: Paweł Sroczyński, Grupa Cohabitat ( www.cohabitat.net)