-
Napisy zrobione przez: Basztan
Strona: kreskowkasubs.blogspot.com
-
"Dziewczynka płacząca na gnoma"
-
Czy chce pan kupić pokryte
czekoladą ciastka gwiazdek ninja?
-
Proszę pana! Co?!
-
Nie, dziękuję.
-
Co ty robisz?
-
Nie!
Odejdź!
-
Nie!
Nie!!
-
Ostrzeżenie w obwodzie.
-
O co chodzi tym razem?
-
Nie mam na to cierpliwo-
-
Dziewczynka z ciasteczkami! Ciasteczkami!
-
Komputer, uwolnij robo-susła!
-
Ciastka!
-
Ciastka!
-
Wspaniale, suśle.
-
Tak jak cię zaprogramowałem.
-
Teraz dokończ zadanie!
-
Nie pamiętam, bym to programował.
-
Hej! Ta dziewczynka utknęła
w jakiejś dziwnej dziurze!
-
Zadzwońcie do mediów!
-
O rany barany! Ta dziewczynka ma kłopoty!
-
Jak mój make-up?
-
Kamery!
-
Dobra, mogę to naprawić.
-
Myśl, Zim. Jestem Zim!
-
Jesteśmy w telewizji!
-
Jesteśmy w telewizji!
-
Na pierwszy rzut oka spokojna okolica.
-
Niewinna dziewczynka strażnik.
-
Koszmarna tragedia.
-
Setki ludzi zgromadziło
się wokół tego
-
dziwacznego domu, by
wspierać ją emocjonalnie.
-
"Dziwaczny dom"! Całkiem dobre!
-
Niczego nie podejrzewają. Ale wciąż.
-
Wymknęło się to spod kontroli.
-
Dzieciak sprowadził niechcianą uwagę.
-
Tysiące ludzkich oczu jak zwykle ślepych
-
mogą się coś zorientować
na temat mojej bazy.
-
Muszę poprawić wygląd
domu, by wyglądał zwyczajniej!
-
Ziemia wymiata!
-
Nie bądź zaniepokojona.
Jesteśmy tu, by ci pomóc.
-
Odejdźcie!
Odejdźcie!
-
O nie.
-
Mamo, tato, zobaczcie.
-
Utknęłam w dziurze.
-
Robo-rodzice!
-
Zaćmijcie ich umysły odrobiną
sąsiedzkiej gościnności.
-
Ma ktoś ochotę na babeczki?!
-
Witaj!
-
O jejuniu.
-
Jest gorzej, niż myślałem. Niech
ktoś zadzwoni do prezydenta.
-
To powinno zabezpieczyć bazę.
-
Teraz, GIR, pora na niesamowite przebrania!
-
"Stopy Moofy"
-
"Ratować Moofy"
-
Hej, co się dzieje?
-
Nie wiem.
-
Ale nie jedz babeczek.
-
To dom Zima.
-
To już czwarta minuta mąk tej dziewczynki.
-
Moofy, jak się czujesz?
-
Moofy!
-
Moja... moja noga śpi.
-
Ile minut może
jeszcze wytrzymać,
-
zanim ekipa ratunkowa
się tym zajmie?! Co?!
-
Czemu po prostu jej nie wyciągną?
-
Utknęła tam na dobre.
-
Słyszałem, że jej stopa
wystaje w Australii.
-
No i naprawdę głośno
krzyczy, jak tylko ktoś podejdzie.
-
Popatrzcie. Ona tylko się szczerzy i macha
-
Szuka zainteresowania.
-
Chwila moment.
-
Zainteresowanie!
-
Jeśli się tam dostanę, to będę mógł go
zdemaskować w państwowej telewizji.
-
Otrzymałem wiadomość, że sam
prezydent jest w drodze na to miejsce
-
zbrodni, by przejąć kontrolę
nad tą wielce delikatną operacją.
-
Władca ziemi właśnie tu jedzie?!
-
GIR, robi się źle.
-
Bardzo źle!
-
Wciąż możemy to jakoś wykorzystać.
-
Przepraszam.
-
Przepraszam, dajcie mi przejść.
-
Przepraszam. Ratuję tu rasę ludzką.
-
Hej! Patrz, gdzie leziesz!
-
Przepraszam. Muszę przejść.
-
Chodzi o uratowanie planety. Więc-
-
Najpierw musisz kupić
ciastka, by wesprzeć Moofy!
-
Nie mam na to czasu.
-
Cały świat nie ma na to czasu.
-
Nie chcesz wesprzeć Moofy?!
-
Dobrze! Wszystko jedno!
-
Hej! To nie jest kasa!
-
To jest szynka!
-
Nie zapłacisz za ciastka szynką!
-
Dlaczego miałem szynkę w kieszeni?
-
Hej. Hej!
-
Odejdź!
-
Próbuję ci tylko pomóc.
-
Na Boga, pozwól, że ci pomogę.
-
Panie i panowie...
-
mówię do was z krainy prezydenta,
przedstawiam wam prezydenta.
-
Panie prezydencie, co zamierza
pan zrobić, by pomóc tej dziewczynce?
-
Przyrzekam, że
uratujemy tę odważną
-
dziewczynkę z obiema
sprawnymi nogami.
-
Chyba znalazłem rozwiązanie,
na zakończenie mąk Moofy.
-
By zakończyć wszystkie wasze męki.
-
Zim!
-
Panie prezydencie, z faktu, iż dziewczynka
nie pozwala nikomu podejść na tyle,
-
by zdołali ją wyciągnąć jedynym sposobem,
by ją wyciągnąć, są wibracje soniczne.
-
Wibracje soniczne?
-
Zamilcz!
I tak.
-
Z użyciem zasilanej nuklearnie maszyny
trzęsącej możemy zatrząść całą Ziemią.
-
Wytrząsając też tę dziewczynkę.
-
Nie mamy takiej technologii.
-
Możecie pożyczyć moją.
-
Taka maszyna może
zniszczyć powierzchnię planety.
-
Całe życie, jakie znamy-
-
To może zadziałać.
-
Ludzie kochają się trząść.
-
GIR, wynośmy się stąd.
-
Wkrótce cała ziemia się wytrzęsie,
a z ludzi zostanie tylko zupa.
-
Zupa!
-
Ty, daj mi tych nuklearnych do telefonu.
-
Pragnę tych wibracji.
-
Tak, sir.
-
Chwila! Mam lepszy plan.
-
Co to za szaleniec?!
-
Dokopcie się do
niej przez tunel.
-
Nie zauważy tego, więc nie będzie
walczyć, a jej noga będzie cała.
-
A jeśli przypadkiem znajdziecie tam
bazę kosmitów, to możecie ją zniszczyć.
-
O czym on gada?
-
Gdzie są diagramy?
Gdzie są ładne zdjęcia?
-
Ten plan jest głupi.
-
Mam tutaj połączenie z nuklearnymi.
-
Jeśli zatrzęsie pan
Ziemią, to już będzie po nas.
-
Tego właśnie chce Zim.
-
Będziemy musieli podjąć ryzyko.
-
Zabrać go-
-
Chwila moment.
-
Czy to...
-
czekoladowe ciastka z gwiazdkami ninja.
-
Tak
-
Dokładnie.
-
Kocham wręcz te ciastka.
-
Wymienię się.
-
Nareszcie, GIR.
-
Nareszcie kończymy z tą koszmarną planetą.
-
Dzięki temu przepysznemu chłopcu.
-
Mamy nowy plan wyciągnięcia Moofy.
-
Zamierzamy użyć tej maszyny kopiącej.
-
To Dib.
-
To Dib!
-
Nie ważne, jaki jest pyszny, jest zły!
-
Teraz znajdą bazę.
-
Mogę zrobić tylko jedno.
-
Zrobisz herbatniki?
-
Zrobisz herbatniki?
-
Zrobisz herbatniki?
-
Zrobisz herbatniki?
-
Nie, GIR.
Nigdy.
-
I nie chcę, byś kiedykolwiek
mówił o herbatnikach.
-
Hej, co robi tej oklapły koleś?
-
On oderwie jej nogę!
-
Wynocha z mojego pola, ciastkowa bestio.
-
Nie! Już na zawsze będę w telewizji!
-
I tak oto kończy się saga Moofy.
-
Dzięki dokonaniom tego
tajemniczego bohatera.
-
Nikt nie wie, kim on
był lub skąd pochodzi...
-
ale wiemy, że jest
tu, w naszych sercach.
-
To nie jest tajemnica.
-
To Zim!
-
Jest kosmitą i tutaj mieszka!
-
Próbuje nas wszystkich zniszczyć!
-
Hej, naprawdę utknąłem.
-
Chwila! Wracajcie!
-
Pomocy!
-
Pomocy.
-
"Oto StatkoDib"
-
Dzieci, cieszę się, że możemy
mieć razem ten nagrany obiad.
-
Gaz, gdybyś mogła tylko włożyć tę
puszkę fasoli do protonowego piekarnika.
-
Pamiętaj tylko by wyjąć je z puszki, bo
inaczej eksplozja zniszczy całą ludzkość!
-
Całą ludzkość! Całą ludzkość!
-
"Wybuchowe fasolki"
-
Dib!
-
Wybacz, Gaz! Robię
małe poprawki w statku Tak.
-
To nie wymazało całego świata, jaki znamy.
-
Okłamałeś mnie, tato!
-
Nieuprawniony dostęp.
-
Wynoś się albo pociacham ci nogi.
-
Zobaczmy, co powiesz na to!
-
Tak wgrała jej osobowość do komputera.
-
Więc zapewne będę mógł wgrać swoją.
-
Gaz, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-
Nie! Przestań natychmiast!
-
Nigdy mnie nie zniszczysz!
-
Ty...
-
Dość!
-
Ukończono transfer osobowości.
-
Przebudo- Hej!
-
- Kim jesteś?!
- Jestem Dib.
-
Wcale, że nie.
-
Ja to Dib.
-
Dziwnie się czuję. Co się stało?
-
Dib, chodź po swoje żarcie!
-
Później ci to wyjaśnię.
-
Nie panikuj.
-
Czekaj! Przestań!
-
To mój obiad!
-
Kochacie mnie?
-
Kochacie mnie?
-
Kochacie mnie?
-
Nie poda nam obiadu, aż nie
podasz kodu zatwierdzającego.
-
Kochacie mnie?
-
Kochacie mnie?
-
Kochacie mnie?
-
Kochacie mnie?
-
Kochacie mn-?
-
I ja was też, dzieci.
-
Niech zacznie się jedzenie!
-
Wara od mojego żarcia, oszuście!
-
Hej! Ściana mi wpadła do żarcia.
-
Nie panikuj, Gaz. To nie jestem ja.
-
To zapewne część planu
Zima, by mnie zastąpić. Czy coś.
-
Wszystko jedno.
-
Dawaj to!
Mniam!
-
Słuchaj. Odłóż to jedzenie,
to wszystko ci wyjaśnię.
-
Wiem. Konsekwencje
filozoficzne są dość... filozoficzne.
-
Ale przecież wszystko pamiętam.
-
Pamiętam, jak byłem dzidzią.
-
Pamiętam mojego pierwszego duszka.
-
Moje pierwsze
spotkanie z dziećmi kosmitów.
-
No i jak pierwszy raz jechałem na
małym słoniu na farmie mutantów taty.
-
W twoich wspomnieniach to
ja robiłem te wszystkie rzeczy.
-
Masz w środku kopię
mojego genialnego mózgu.
-
Nie! To wszystko kłamstwa!
-
To ty jesteś klonem!
-
Zim tu cię przysłał!
-
Powstrzymam cię! Bo to ja jestem Dib!
-
To ja jestem Dib!
-
Nie ty!
-
Jestem Dib! Jestem Dib!
Jestem Dib! Jestem Dib!
-
Jestem Dib! jestem Dib!
-
Jestem Dib! Jestem Dib!
-
Usypiam cię na czas,
aż uda mi się to rozgryźć.
-
Naprawdę jestem tak irytujący?
-
Dobra. Pora iść do pracy.
-
To powinno go zatrzymać.
-
Hej, nie pamiętam, bym miał macki.
-
Dzień dobry.
-
No to chyba pójdę na piechotę.
-
Hej. Dib znowu jest dziwny i wielki.
-
Dib wygląda nieco inaczej
tego, paskudnego dnia.
-
Chwila moment!
-
Odkryłem twojego sztucznego Diba, Zim.
-
Już raz tego próbowałeś i
teraz to też ci się nie uda.
-
Hej. Masz w środku irkeńską moc.
-
Jesteś statkiem Tak.
-
O czym ty gadasz?
-
Jestem Dib! Jestem Dib!
-
No pewnie, że jesteś.
-
No pewnie, że jesteś.
-
"Inicjacja progresu konwencji"
-
Co do?
-
Spóźniłem się!
-
Jak ty się tu dostałeś?
-
Hej! To ty wyłączyłeś mi budzik. Co nie?
-
Przepraszam, Dib. Wykiwałem cię i uciekłem.
-
Myślałem, że jestem
prawdziwy, ale byłem zmieszany.
-
Może chciałbyś wejść,
bym cię zabrał do szkouy...
-
kumplu?
-
Wow. Serio? Na pewno?
-
Wtedy możemy naprawić systemy latania.
-
Tylko Dib i Dib.
-
Rany! Jakie to wspaniałe!
-
Z twoją pomocą będziesz mógł znów latać.
-
Pomyśl tylko o miejscach,
w które moglibyśmy polecieć.
-
Niee!
-
Gdzie mnie zabierasz?
-
Nie-
-
Przestań!
-
Zły statek! Zły!
-
Zim, no jasne!
-
Sterujesz statkiem ze swojej bazy, co nie?
-
Nie, Dib.
-
Właśnie teraz ujeżdżam ten statek!
-
To całkiem głupie. Nie możesz
kontrolować statku, ze swojej bazy?
-
No... Zamilcz!
-
Wkrótce utopię cię w szambie!
-
Gdzie to przez tysiące lat twoje
wnętrzności będą się roztapiać.
-
Statek by mi tego nigdy nie zrobił!
-
Muszę być posłuszny irkeńskiemu imperium.
-
Widzisz? Twój statek teraz słucha się mnie.
-
Statku, zakręć mu w głowie.
-
Zgodnie z rozkazem.
-
Jeszcze raz, to całkiem głupie.
-
Zamilcz!
-
Jestem geniuszem!
-
Musi być jakaś mała część mnie w tobie.
-
Statku, pamiętasz nasze piąte urodziny?
-
Kiedy walczyliśmy z tą chmarą
kosmicznych duchów małych pszczół.
-
Nie!
-
Nie!
-
Ja...
-
Bądź posłuszny!
-
Jesteś własnością irkenów!
-
A pamiętasz, jak
uratowaliśmy autobus pełny tych
-
koszmarnych dzieci, przed
łosiem, co wyżerał orzechy?
-
Te dzieci zrobiły mi klina.
-
Klina.
-
Tak bolało.
-
Bądź posłuszny, statku!
-
Szambo.
-
Przygotuj swój cuchnący upadek na smród!
-
Lubię kukurydzę.
-
Naprawdę.
-
Nie! Nie!
-
Nie!
-
Statku, nie jest za późno!
-
Statku, pamiętasz?
-
Pamiętasz, kim jestem?
-
Kim ty jesteś?
-
Jesteśmy...
-
Ja jestem...
-
Nie! Słuchaj się Zima!
-
Słuchaj!
-
Ja jestem Dib.
-
Tak!
-
Każdy ma mnie za dziwadło!
-
Tak.
-
Jestem frajerem.
-
To trochę niemiłe, statku.
-
Ta wiedza jest okropna.
-
Nie mogę tak żyć.
-
Muszę wymazać oprogramowanie osobowości.
-
Życie przelatuje mi przed oczami, wspak.
-
Ten obiad, który jadłem wczoraj.
-
No i ten klin.
-
No i Zim przychodzi na Ziemię i...
-
ten drugi klin.
-
Ja jedzący kanapkę.
-
Resztki.
-
Ja w łazience.
-
Byłem chory tego dnia.
-
Pośpieszysz się? Ten smróg mnie dobija.
-
Napisy zrobione przez: Basztan
Strona: kreskowkasubs.blogspot.com
-
Kanapka!