-
Napisy zrobione przez: Basztan
Strona: kreskowkasubs.blogspot.com
-
"Tak: Nowa paskudna dziewczyna"
-
Nie. Nie. Nie!
-
Zapłacicie za to!
-
Klaso, pomimo mojego
oburzenia dyrekcja szkouy
-
pozwala wam świętować
walentynki w tym roku.
-
Nie krępujcie się i rozdajcie swoje
walentynkołbasy.
-
To przecież tradycja.
-
Zostawiłem swoje mięsko w domu.
-
Wybacz, ja zapomniałem...
Zabieraj mi to z twarzy!
-
Pani Bitters, czytałem, że dawno temu
na walentynki dawało się laurki i cukierki.
-
Jak zaczęła się ta szajba z mięsem?
-
Nie chcesz wiedzieć.
-
Miałam kiedyś walentynkę-
-
Kolejny?
-
Z okazji przeludnienia w szkole
do klasy dochodzi nowa uczennica.
-
Cześć. Nazywam się Tak.
-
Jestem tu nowa.
-
Witaj, Tak.
-
Mój tata jest przywódcą
korporacji przepysznych kiełbasek.
-
To był jego odrzutowiec.
-
Więc mam walentykołbasy dla wszystkich!
-
Jej! Parówki!
-
Parówki rządzą!
-
Poza nim.
-
Kiełbasy, szmasy!
-
Na co Zimowi mięso!
-
Dla niego... przygotowałam... wierszyk.
-
Chyba Zim ma dziewczynę!
-
To niemiłe, by zawstydzać innych.
-
Powinnaś przeprosić i... zjeść swoją gumkę.
-
Dobrze, Tak. Przepraszam, Zim.
-
Dłużej niż sięga moja
pamięć, szukałam kogoś jak ty.
-
Kogoś, kto taki ma łeb i tors też mdły.
-
Ptaszki ćwierkają, a ty zapłacisz! Koniec!
-
Tu masz żeberka w sosie barbecue!
-
Dziękujemy, Tak. To było koszmarne.
-
Teraz znajdź sobie miejsce.
-
Ty! Zostajesz wygnany do klasy podziemnej.
-
I ty! Ciebie po prostu mam dość.
-
Pani Bitters, naprawdę
są tu klasy podziemne?
-
Ta, no jasne.
-
Najwyżsi, przepraszam za to
zajście. Wciąż mam do was szacunek.
-
Nowa-
-
Nie! Nie jesteś ziemią!
-
Bądź cicho!
-
Najwyżsi, nowa dziewczyna
zaatakowała mnie mięsem.
-
Konkluzja: kocha mnie!
-
To może się okazać cenne, bo dzięki
niej nauczę się więcej o ludzkiej sympatii!
-
Która według moich
domniemań jest oparta jest głównie na bólu.
-
To super, Zim. Brzmi super.
-
Nie przejmuj się. To
tylko moje ręce się miotają.
-
Przestań.
-
Przestań.
-
I jak już pozbędę się
bachora, to ją zniszczę.
-
To powinno załatwić sprawę.
-
Dobrze, Zim. Cóż. Mamy drugie połączenie.
-
Hej!
-
Na serio mamy drugie połączenie.
-
Po prostu nie jestem
przyzwyczajony, że inni
-
interesują się moimi
badaniami paranormalnymi.
-
A jeśli chodzi o Zima, to-
-
Przybyłem przyjąć twoje uczucia wobec mnie.
-
Gratuluję ci uznania mojej wyższości
-
i wybraniu mnie na swoją miłość.
-
Czuj honor!
-
Może naprawdę jesteś
kosmitą tak, jak mówi Dib.
-
Koszmarnie przebrany, obleśny, koszmarny.
-
Brednie!
-
Pomimo jego wielkiego łba Dib-iatka
jest dosyć głupia.
-
Bój łeb nie jest wielki!
-
Teraz przygotuj się ty mięsnowłosa bestio.
-
Twoja przygoda miłosna zaczyna się teraz!
-
Ty się palisz!
-
Serio?
-
No cóż.
-
GIR, sądzę, że wiem
wystarczająco, o ludzkiej sympatii.
-
Nie znoszę jej!
-
Szczególnie momentów z fasolą.
-
Nasza koleżanka Tak
nie jest mi już potrzebna.
-
Okej?
-
Tak!
-
Cieszę się, że zrobiłaś
postój i dałaś mi
-
szansę na zakończenie
tej paskudnej relacji.
-
Powodzenia z twoim piskliwym
płaczem z powodu odrzucenia przez Zima!
-
Ty na serio musisz sobie żartować.
-
Zapewniam cię, że mówię poważnie.
-
Teraz płacz!
-
Płacz, jak nigdy...
-
w życiu.
-
Co?
-
Ty.
-
Jesteś Irkenką.
-
Co tu jest grane?!
-
Jesteś głupszy, niż mi się zdawało.
-
Jesteś głupszy, niż mi się zdawało.
-
Jesteś zmieszany.
-
Pozwól, że ci wyjaśnię.
-
To było pięćdziesiąt lat temu.
-
Na Devastis, planecie gdzie trenuje
irkeńska armia.
-
Czekałam lata, by zdać test
i zostać elitą irkeńskiej armii.
-
I jeśli będzie trzeba...
-
zostać najeźdźcą.
-
Nie! Nie!
-
Ktokolwiek! Pomocy!
-
Drzwi się zatrzasnęły.
-
Przegapię okazję!
-
Pomocy!
-
Chrups.
-
Wysadziłeś blok energetyczny
na całą połowę planety...
-
ale testy wciąż trwały na drugiej połowie.
-
Błagałam mózg kontrolny
o przystąpienie do testu.
-
Ale powiedziała, że mam
czekać kolejne siedemdziesiąt lat.
-
Przydzielono mnie do drużyny woźnych.
-
Wysłano mnie na planetę Brud.
-
Uciekłam. I rozpoczęłam
podróż w poszukiwaniu tego,
-
który doprowadził do
tajemniczego zaćmienia...
-
i zrujnował mi życie!
-
W końcu namierzyłam cię
w tym paskudnym miejscu.
-
I zgarnęłam tego parówczaka,
by udawał mojego ojca.
-
Tak, tak. Zniszczyłem ci
życie. Bla, bla. Wielkie mi co!
-
Tu chodzi o przejęcie twojej misji, Zim.
-
Nie o zemstę!
-
Chcesz się zemścić?
-
Nie! Tu nie chodzi o zemstę!
-
Tylko o odebranie mojej własności.
-
To ja powinnam być najeźdźcą!
-
To ja powinnam być na
wielkim przypisywaniu.
-
Nie musiałabym odbierać ci tej planety.
-
Chcesz moją robo-pszczółkę!
-
Nie!
-
Posłuchaj mnie. Słuchaj uważnie.
-
Jestem lepszym najeźdźcą,
niż ty kiedykolwiek byłeś.
-
Idealnie się wmieszałam.
-
Plan, jaki mam w zanadrzu na tę skałę...
-
tak zaimponuje najwyższym, że nie będą
mieli wyboru tylko uczynić mnie najeźdźcą.
-
Co to jest?
-
I jaki to plan?
-
Tak, tak. Jesteś wspaniałym
komikiem. Teraz gadaj plan.
-
Etap pierwszy zawiera zniszczenie
twojej bazy, byś mógł tylko patrzeć.
-
Bo zniszczę ci życie!
-
Moja wspaniała baza!
-
Etap drugi to-
-
Nie! Moja wspaniała baza!
-
Nie!
-
Etap drugi to-
-
Nie! Moja wspaniała baza!
-
Etap drugi to-
-
Nie!
-
- Etap!
- Nie!
-
- Dobra, wy-
- Nie!
-
Dobra, wychodzę.
-
Ale nie opowiedziałaś planu.
-
Nie!
-
Co za koszmarna przygoda
z tym szynko-demonem.
-
Ale nie zrobiłem progresu
w rozgryzaniu planu Tak.
-
Baza wciąż się naprawia.
-
A jedyna osoba z zaopatrzeniem...
-
Nie!
-
Nawet tego nie przemyślę!
-
No, ale tak po prostu wyszło.
-
Tak. Wiem, o czym pan mówi.
-
Zim!
-
Dzień dobry, synu.
-
Twój kumpel z zagranicy
przyszedł w odwiedziny.
-
Tato, to kosmita!
-
Kosmita!
-
Oczywiście, że tak.
-
Bawcie się dobrze.
-
O co tu chodzi, Zim.
-
Najwyraźniej wrogowie mają wspólnego wroga.
-
Tak! Jest irkenką i chce
moją pracę i twoją planetę.
-
No weź. Lubię Tak.
-
A ona cię nie cierpi.
-
Jesteś zazdrosny o-
-
Zrazy tu nic nie mają do rzeczy!
-
Próbowałem rozgryźć
jej plan, ale to dość trudne.
-
Dobra jest!
-
Nie tak jak ja, ale wciąż.
-
To jakaś głupota.
-
48 godzin na tropie
Tak i jedyne co mam to te
-
zdjęcia, jak się naparzam
z szynko-demonem.
-
Pochodzą z wielkiego
budki z parówkami, jej ojca.
-
Ale to nic.
-
Wielka budka z parówkami jest dziwne.
-
Ale nie ma nic wspólnego z Tak.
-
Wielka budka z parówkami.
-
To warte spojrzenia.
-
Wiedziałem, że to zły pomysł!
-
Ona zniszczy nasz świat!
-
Nie wierzę, że to w ogóle mówisz!
-
Przez wasze głosy robi mi się nie dobrze.
-
A gdy z Ziemi zostanie kupka popiołu,
będziesz chciał, by to było przeze mnie.
-
Pali!
-
Pali!
-
Dzięki, Gaz.
-
Naprawdę mnie-
-
Przepyszne parówki!
-
Cześć.
-
Co będzie?!
-
Bądź cicho!
-
Chcę, byś wiedział, że mój brat próbuje
się tu włamać przez jakieś tajne wejście.
-
Mamy fasolkę chilli.
-
Pomyślałam, że to będzie
śmieszne, jak ochrona go zleje.
-
Wiesz... Nie sądzę, by tu
było jakieś tajne wejście.
-
Pracuję tu i to wszystko, co widzę.
-
To miejsce jest trochę duże jak
na budkę z hot dogami. Co nie?
-
Teraz, jak o tym myślę.
-
Jest to sekretne wejście z tyłu, do którego
przylatują te kosmo-podobne statki.
-
O stary!
-
Co to za miejsce?!
-
To budka z hot dogami.
-
Gaz? Jak ty się tu-?
-
Proszę bez zdjęć.
-
Tak?
-
Co?
-
Słuchaj. Mogę to wyjaśnić.
-
Nie trzeba.
-
Za chwilę nic nie będziesz z tego pamiętać.
-
Musisz być mądrzejszy niż cała reszta.
-
A co z twoją siostrą?
-
To twoja sprawka?!
-
Nie, jego.
-
A przynajmniej jego zasobów.
-
Wypuszczam go, tylko
jak muszę trzymać się roli.
-
Trochę jak robo-rodzice Zima.
-
Tylko że lepiej.
-
Nie możesz tego robić!
Ludzie zaczną węszyć!
-
Popatrz na to miejsce! Jest olbrzymie!
-
Zaletą waszego ludu, Dib, jest
to, że zapewne się nie skapną.
-
Widzą tylko kolejny,
nudny, rodzinny biznes.
-
A nie plan podboju świata.
-
Zaraz. To jest jakaś różnica?
-
To koniec, Tak!
-
Podbój Ziemi jest mój. Już
zaklepałem Księżyc dla GIR-a.
-
Zim!
-
Skąd wiedziałeś, że tu będziemy?!
-
Umieściłem na tobie urządzenie śledzące.
-
Urządzenie śledzące?
Gdzie?
-
Twój łeb pachnie jak pieski.
-
To nie powstrzyma mnie, od
dotrzymania obietnicy Najwyższym!
-
MiMi, do ataku!
-
MiMi, kocie, spokojnie!
-
Wszystko zniszczyłeś, Zim. Miałem
się dowiedzieć, jaki miała plan.
-
Ja?! To ty nie chciałeś-
-
Hej, co to jest?
-
To krata pamięci jednostek SIR.
-
Zapewne jest tam plan Tak.
-
Nie ma mowy!
-
Jest nasz! Wynocha!
-
Tylko ja mam technologię
zdolną do odczytania pliku.
-
A tylko my mamy plik do odczytania.
-
A ja...
-
Sam nie wiem.
-
Twoja baza, nasza karta, Zim.
-
Daj nam zobaczyć bazę.
-
Jak tylko zniszczę Tak, nakarmię
mojego robota waszymi mózgami.
-
Stoi.
-
Jej! Mózgi!
-
I to jest twoja baza?
-
Niczego nie dotykać!
-
Bo... roztopię wasze twarze, czy coś.
-
Moi przywódcy, daję wam ofertę, by
udowodnić moją wartość zostania najeźdźcą.
-
Stworzyłam pompę magmy,
by opróżnić Ziemię z jej jądra.
-
Też tak mogę.
-
Jak już ją opróżnię, to napełnię ją
przekąskami, jako ofertę dla Najwyższych.
-
Wasi przywódcy są po prostu od was wyżsi?
-
Nigdy nie uważaliście Ziemi za
wartościową, ale teraz ją taką uczynię.
-
Ukradła mi ten plan!
-
Wcale nie!
-
Zamilcz!
-
Zaczyna się.
-
- Komputer.
- Co?
-
Przygotuj Voota. Muszę powstrzymać Tak.
-
Jej żart i tak zaszedł za daleko.
-
Czekaj! Wyrzuć mnie przy budce z
parówkami! Ktoś musi wyłączyć pompę.
-
Są tu jakieś gry wideo?
-
Nie. Nie szczególnie.
-
No to chyba pomogę uratować Ziemię.
-
Przepyszne parówki!
-
Tam!
-
Jak się wyłącza to ustrojstwo?!
-
To powinno zadziałać?
-
Jeśli jednostka SIR Tak ma
zasięg do swojej karty pamięci...
-
to może być kontrolowana zdalnie.
-
Możemy nią zdalnie sterować.
-
Dobra, ty, rób coś.
Niech robot Tak zwariuje.
-
Tylko jak ze mną zatańczysz.
-
Nie.
-
W życiu.
-
Nigdy.
-
No błagam.
-
Poddaj się Zim. Sama zbudowałam ten statek.
-
Co ty wyprawiasz?
-
MiMi!
-
Masz przestać!
-
Nie! Przestań! MiMi!
-
Wszystko niszczysz!
-
Jesteś gorszą pilotką niż ja.
-
Zaraz.
-
Jak tego nie zauważyłem?
-
Nikt nie odbiera misji Zimowi.
-
Nikt!
-
Nie wiem, jak to zrobiłeś, Zim.
-
Nawet nie jesteś najeźdźcą, wiesz?!
-
Najwyżsi cię oszukali!
-
Twoja misja to wielkie kłamstwo!
-
Jeszcze wrócę i-
-
Dobra.
-
Plan Tak jest zniszczony.
-
Ludzie mi pomogli, ale... ich
zahipnotyzowałem, żeby to robili.
-
Powinniście usłyszeć jej
kłamstwa, na wasz temat.
-
Liczy się tylko to, że plan
przekąskowy Tak został powstrzymany.
-
Hej, lubię przekąski.
-
On lubi przekąski, Zim.
-
Wiem, że pan lubi.
Wiem.
-
Miau!
-
Popatrz, Gaz.
-
Widzieliśmy tylko to, co czyha na nas.
-
Nie chcesz po prostu tam
polecieć i to podziwiać?
-
Napisy zrobione przez: Basztan